Bunuel

21:27 Joanna 0 Comments


Wczoraj, korzystając z ciekawej okazji, wybraliśmy się do Bunuela. Byliśmy już tam wcześniej. To, co lubię w tym miejscu to taka nienachalność, brak nadęcia, tą taką atmosferę, że jedzenie samo się broni, więc nie trzeba równo malować ścian. Klimat takiej leniwej Andaluzji, gdzie ściany są grube, by jak najbardziej separowały restaurację od słońca.
 
 Leniwość, spokój, powolność, doskonałe jedzenie.


Zaczęliśmy od delikatnej przystawki- tortilli z papryką. Smakuje dobrze, hiszpańsko. To jedno z dań, którę bardzo lubię robić, zabierać gdzieś ze sobą. Jest bardzo syte i pyszne.
Taki omlet z ziemniakami. Danie bezglutenowe :)


Później ja wybrałam Żabnice w sosie szampańskim z porzeczkami, On talerz smażonych ryb i owoców morza. Oba dania były dobre. Niestety panierka za słona. Dla mnie trochę zakłócała smak ryby- szczególnie w przypadku tak niepopularnej przeokropnej żabnicy (wygląda jak potwór), troszkę tak zanika. Nie jest to dobry zabieg. Zostawia taką trochę nutkę żalu, że smak ryby nie był jedynym, który czułam. Pomijając fakt, że szampański sos  był zupełnie nie w moim guście.


Za to aioli, podawane do wielu dań i przystawek, w Bunuelu, jest nadzwyczajne. No ale jakie powinno być w hiszpańskiej knajpie?



Jeszcze wydawało nam się, że jesteśmy głodni, więc zamówiliśmy kiełbaskę chistorra al vino. W międzyczasie poczuliśmy się jednak najedzeni (porcje nie są wcale takie małe). Czekając na kiełbaskę, rozmawialiśmy z kelnerem. Zadziwiający jest absolutny brak ludzi w dzień powszedni wieczorem. Powiedział, że przychodzą w weekendy. Trochę zdziwił nas ten fakt, bo knajpa całkiem fajna (ale tak, odbiega od typowo polskich, wypacykowanych restauracji), może nie najtańsza, ale nie jakoś strasznie droga, taka średnia półka cenowa z fajnym, dobrze zrobionym hiszpańskim jedzeniem. Dostaliśmy po lampce wina, za lojalność. Mega! Kupili nas tym. Do kiełbaski było jak znalazł, a smak docenienia połechtał nasze podniebienia i wychwalamy to miejsce jeszcze bardziej. Nie muszę dodawać, że wino zwróciło się kelnerowi w napiwku ;)


Na deser nie wystarczyło nam sił i miejsca. Ale przecież będziemy wracać.








Bunuel, Warszawa, ul. Walecznych 61

0 komentarze: