Restauracja Hotel Uniejów, czyli miało nie wiać w oczy nam

22:24 Joanna 0 Comments


Wybraliśmy się na kite. Tzn on, ja do towarzystwa i nad jezioro. Pływania za dużo nie było, bo wiatr trochę kręcił. Ale trochę było.  Potem były kolorowe jeziorko w Osadniku Gajówce.



A potem byliśmy głodni...



Znalezienie knajpy w małej miejscowości(Uniejów) w majową niedzielę nie jest łatwe.  Komunie były w większości miejsc, w pozostałych ludzie po termach. Trafiliśmy do Restauracji Hotel Uniejów.




Na stole pojawiła się karta. Dania z niej zapowiadały się naprawdę przyzwoicie. Miłe i ciekawe połączenia smaków, nie za bardzo wydumane.
Zamówiliśmy boczniaki na przystawkę. Ja jakoś nie mogłam zdecydować się, co dalej, a w międzyczasie mojego myślenia na stół 'bach' trafiło czekadełko. Zakochałam się. Dokładnie tak to powinno wyglądać.  Taki tyci drobiazg. Jego wartość jest niewielka, ale wrażenie, jakie powoduje! Od razu zaczęłam przeglądać kartę pod kątem ciekawych dań.


 Zamówiłam zupę, szykując się na sorbet i kilka innych rzeczy później.
Sam smak pasztetu z żurawiną też był bardzo dobry. Taki miły początek.

Pojawiły się nasze boczniaki. M wreszcie mógł zacząć jeść nie czekając na mnie i zdjęcie, bo nasze dania były takie same (co się za często nie zdarza). Wyglądały ślicznie. Smakowały również wyśmienicie. Zrobione na 'w sam raz', nie przypieczone za bardzo, skąpane w naprawdę pysznym oleju. Mam wrażenie, że nie da się zjeść lepszych. Oprószone odrobiną soli i pieprzu (notabene uwielbiam duże i drewniane młynki do przypraw) - to było niebo w gębie.


Już zaczęłam planować co zjem, gdy następnym razem, jak się tu pojawię. Na stół dotarły zupy.


 M zamówił rybną, ja z krewetkami i mulami. Wziął do ust łyżkę i się zakrztusił. Było tak pikantnie, że paliło. Było strasznie i okropnie spróbowałam też ja. Poinformowaliśmy o tym kelnerkę, w międzyczasie raczyliśmy się moją zupą. Była poprawna. Nawet smakowała.  


Pojawiła się zupa rybna M, nowa. Teraz (nie)smakowała- dało się jej spróbować, ale jedzenie to na pewno nie była przyjemność. Spróbowałam dwie łyżki i na pewno nie było czuć, że to zupa rybna.  Była jakaś taka niedoprawiona. I z curry. Ryby słodkowodne są delikatne. Więc przywalając je intensywnym smakami, dosłownie zabijamy ten naturalny smak ryby. Zupa smakowała jak kapuśniak z curry. Miało być super, wyszło tragicznie.




Następnie zauważyłam jeszcze, że zupa rybna miała mieć bagietkę, ale jej nie dostałam. To jest trochę słabe, kiedy karta mówi, że coś będzie, a my tego nie dostajemy. No i nie było miseczki, do której mogłam wrzucić muszelki po mulach- musiałam skorzystać z kieliszka.
Po kilku chwilach w restauracji hotelu Uniejów byłam przekonana, że jeszcze tam wrócę. Po zupie, wiem już ze nie. Smutek. Taki potencjał!



Restauracja "La Regina", hotel Uniejów, Uniejów, ul. Bł. Bogumiła 32

0 komentarze: