Weranda i turbot gigant/ Jastarnia

19:27 Joanna 0 Comments


Planowo wybieraliśmy się tutaj na śniadanie, bo śniadania wyglądają w karcie oszałamiająco i podobno tak też smakują. Ale trafiliśmy na obiad.

Generalnie czuliśmy się niezauważeni. Najpierw czekaliśmy na posprzątanie stolika, potem na karty (poszłam sama, bo ile można czekać), potem na rachunek (też poszliśmy zapłacić, bo nikt nie przychodził). Więc generalnie się czeka.





Jak tylko się pojawiłam, to bardzo chciałam jeść słodkości. Te ciastka, bezy torty wyglądały cudnie. I jak zazwyczaj takich rzeczy nie jadam, to tu nagle uwierzyłam, że przecież będą pyszne i wcale nie przeraźliwie słodkie. No, ale jak przystało na grzeczną dziewczynkę, najpierw obiad. Potem na deser nie było już miejsca.

Długo wybierałam, na co mam ochotę. Pani poleciła turbota z poza karty. Turbot był półkilogramowy, gigantyczny. Dobry, ale trochę za bardzo pływający w tłuszczu. Jak tłuszcz jest na talerzu to gruba przesada. Zamówiłam do tego surówki, a obecnoąć rzepy była super- rzadko rzepa jest, a ją lubię.



M zamówił zupęr rybną. Zupa dobra była. Dobra i tyle. Potem łososia zgrillowanego, który był pyszny. Rybki podane z chlebkiem i ziołowym masełkiem.



No już więcej miejsca nie było. Gdyby nie czekanie, to miejsce uznałabym za świetne. Wpadnę na to dobre śniadanie, ale jakoś biec nie będę. Bo i tak będę musiała poczekać ;) Taki żarcik.






Warszawa, Jastarnia, ul. Sychty 98

0 komentarze: