Podomka, czyli naprawdę u babci

11:26 Joanna 0 Comments


Jak zobaczyłam baner z reklamą Podomki to nie zakładałam, że się tu pojawię. Na szczęście, część moich myśli wypowiadam głośno, więc przechodząc na pasach, dzieląc się tą informacją z koleżanką, odwrócił się chłopiec i powiedział, że warto.


Jak warto, to co mi szkodzi spróbować. Idę i próbuję. Wygląda babciowato, jedyne miejsce w pobliżu, gdzie można usiąść na zewnątrz (biorąc pod uwagę mordorskie cubicle, gdzie siedzi wielka rodzina Orków to jest to zdecydowanie nieprzemyślane ze strony właścicieli jadłodajni).


Skusiłam się na pierogi z kurkami. Były idealne.


Innego dnia skusiłam się na placki ziemniaczane z łososiem. A, i zupę ogórkową wcześniej. Skusiłam się, bo już cukinii nie było. Więc podomka jest miejscem, z którego dużo rzeczy znika szybko.



Mnie to miejsce urzekło. Porcje są mniejsze niż gdzie indziej, z trudem, ale jestem w stanie zmieścić czasem zupę (ale fakt, z trudem), panie pracujące są bardzo miłe i uśmiechnięte (!), co, trzeba przyznać, rzadko się zdarza. Urzekł mnie też zeszyt, gdzie można zapisywać, co by się chętnie zjadło, a potem zerkać na jadłospis, który jest umieszczany w Internecie z góry, na cały tydzień i szukać swoich ukochanych dań.


A to reklama, którą zauważyłam wracając z Podomki. Mistrzostwo świata.

Podomka, Warszawa, ul. Postępu 25

0 komentarze: