Włoskie niebo w gębie, czyli Mama Marietta

20:54 Joanna 0 Comments


Ach! Włoska kuchnia. Tylko ona przeszkadza mi w diecie bezglutenowej. Naprawdę. Walczę i walczę. I nic.

Bo włoska kuchnia ma to do siebie, że uciec od niej się nie da. Oprócz tego, że smak powala, przyciąga i uzależnia, to jeszcze wraz z włoską kuchnią, dostajesz jeszcze włoski luz, tak zwykłą/ niezwykłą niedbałość, skupienie na prostych przyjemnościach, spokojnym życiu pełnym energii. I kawę.

Mama Marietta to dokładnie to. Pyszna kuchnia, chęć oblizywania palców i radość z życia. Uwielbiam!



Czasu na przystawkę nie było (acz żałuję), więc przeszliśmy do dania głównego, od razu. Ja zamówiłam Ravioli all’Anatra, czyli Ravioli z Kaczki, które było przecudowne. Może sos delikatnie za słony, ale to jeśli miałabym się przyczepić, być zła i okropna. On zamówił 
Cannelloni al Ragu’ di Agnello (Cannelloni z Ragu’ z  Jagnięciny), którego już kiedys probowałam. I tak, nadal jest tak samo dobre. 

To jest jakoś tak, że włoska kuchnia jest niezwykle dobra, wyszukana, ale jednocześnie niesamowicie prosta, ze standardowych składników. Idealna.



Nie mówiąc już o deserach - Tortino Caldo al Ciccolato Fondente e Gelato alla Vaniglia, czyli czekoladowy suflet. Mniam!



Nie umiem powiedzieć nic więcej, poza tym, że tam wracam. I pamiętam to miejsce. I mówię o tym miejscu. I wracam. I wspominam. I wracam.



#polecam

0 komentarze: