Nasze Miejsce- moje miejsce

13:20 Joanna 0 Comments



Z rozmachem pojawiło się w centrum Warszawy. Okolice pokochały miłością wielką na czas lanczu. Ja też.

Nie jestem tam często, raczej etapami, w zależności od tego, jak układa się moja praca. To, co lubię to powalające menu. Czytasz, i leci ci ślinka. Czytasz, i robisz się głodny. Czytasz, i zakładasz płaszcz.


Lubię to miejsce właśnie za dużo pomysłów, ciekawe połączenia smaków. Jest po prostu niesztampowo. Bo normalnie to knajpy serwujące lunch dzielą się na dwa rodzaje: albo jest to restauracja, która zazwyczaj żywi ludzi popołudniem, wieczorem, czyli tak kolacyjnie i chce dorobić w trakcie lanczy- proponuje coś, ale zazwyczaj bez polotu, takie starcie jakoś konta cena, druga opcja to jadłodajnie- typowo nastawione na lunche, takie prlowe stołówki. No więc "Nasze Miejsce" nie wpina się w żadne z powyższych.


Jest to miejsce, które kładzie nacisk na lunch- szybki i dobry. Szybki i dobry restauracyjnie. Chcą się wyróżnić. I się wyróżniają. Przychodzisz i dostajesz przystawkę- świeże bułeczki + ziołowe masełko. W międzyczasie wybierasz, co zjesz. Trzy opcje do wyboru, najtańsza za 20 zł (potem zazwyczaj 28 i 29), każda z tą samą zupą. Wybierasz zestaw i momentalnie na stół wjeżdża zupa. Kończysz zupę, na stół wjeżdza danie główne. Wycięta jest opcja czekania, bo w centrum Warszawy czas to pieniądz (gdzie indziej też, ale wiadomo).

Dania są różne, ale są miłe i opisane tak, że brzmi to jak najlepsze danie świata. Rzeczywistość nie jest niebem, ale smak jest super, wykonanie poprawne. Póki co najlepsza lanczownia w Warszawie. Powstała na kanwie Restro, wygląda, że przerosła o głowę.

Jedyną wadą, jaką mogę wymienić są dania zimne. Zamówiłam kiedyś w czasie lunchu tuńczyka z sałatą i jajkiem w koszulce (i to było to z tych droższych dań). Dostałam wysmażonego tuńczyka (trochę za mocno, ale to nie było problemem), ale sałatka i jajko były przeraźliwie zimne. Takie jajko to okropieństwo!

Nasze Miejsce, Warszawa, al. Jana Pawła II 12 (wejście od Siennej)

Przykłady z menu:

Pszenna tortilla z pieczonym kurczakiem duszoną cukinią, papryką, bakłażanem i szalotką z chili, brzoskwiniami i pesto ziołowym zapieczona z serem mozzarella z salsą z pomidorów, papryki jalapeno, zielonego ogórka, avokado i kolendry.
Pieczone jabłko w tymianku i miodzie kwiatowym na kruchych sałatach z imbirową winegret.

Krem z kwaszonego ogórka, korzennych warzyw z pieprzem cayenne i koprem.

 Tatar wołowy z sosem worchester i tabasco z salsą z ogórka piklowanego z natką pietruszki i oliwą truflową z marynowaną czerwoną cebulą, sadzonym jakiem przepiórczym i musem z pieczonej papryki z sałatką z roszponki, suszonych pomidorów i kaparów gigante z grzanką z żytniego chleba.

Krem z karmelizowanej cukinii z bazylią i oliwą z suszonych pomidorów.

Duszona pierś kurczaka w kremowym sosie z mleczkiem kokosowym, zielonymi szparagami, cukinią, szpinakiem, szalotką i piri piri w aromacie liści kafir, imbiru, trawy cytrynowej i kolendry.
Ryż z sokiem z marchwi i prażonym sezamem.
Sałatka z zielonego ogórka, kalarepy, białej rzodkwi i mieszanych kiełek z winegret z pieczonego rabarbaru z miętą.

Pieczony filet z okonia nilowego z duszonymi krewetkami w maślanym sosie balsamicznym z szalotką, chili, czosnkiem i natką pietruszki.
Grillowany ziemniak w pesto z czarnuszką.
Blanszowana fasolka szparagowa w białym winie z pestkami dyni i oregano.

Grillowana dojrzewająca wołowina marynowana w młotkowanym pieprzu i rozmarynie z salsą ze słodkich pomidorów i chili na sałatce z pieczonej cukinii, bakłażanie, papryce, pieczarce i szalotce z bazyliową winegret, kruszonym kozim serem i ziołową grzanką.

Cieknie ślinka, nie?


0 komentarze: