no i co mam powiedzieć?

00:06 Joanna 0 Comments

no i co mam powiedzieć? 
że to właśnie tak powinno wyglądać życie? że żyjesz jak chcesz, jak kochasz, jak ci sprawia przyjemność (lub boli i daje w kość)? że czasem masz burdel w pokoju i wszytsko powywalane, a czasem piękny i idealny porządek i TO WŁAŚNIE TAK MOŻE BYĆ. bo to ja, bo to część mnie i dobrze, że tak jest, dobrze, że to wszystko tak wygląda :)
że są ludzie, którzy widzą w tobie pozytywy, że wyciagają te dobre rzeczy, że po raz pierwszy czujesz jak dziwnie czuje się człowiek, który słyszy "ja cię uwielbiam" w grupie ludzi i nie wiesz, jak zareagować. że siedzisz z ludźmi, którzy są po prostu wartościowi (a samo słowo "wartościowy" jest definiowane różnorodnie). kiedy cieszysz się z kubka jak dziecko, kiedy nic nie jest ważne, bo po prostu jest dobrze. kiedy wreszcie, wreszcie czuję się dobrze w swojej skórze, kiedy lubię być sobą i chcę być sobą. kiedy jestem tą "bardzo pozytywną osobą" i lubię taka być. kiedy po raz pierwszy jem pizzę z majonezem (parma), kiedy gramy w tą grę z kółkami, kiedy ludzie po prostu siebie słuchają i każdy wyciąga z innych to, co najlepsze. K., której nie da się odmawiać, M., która inspiruje, O., w której czai się coś złośliwego w zanadrzu, swatająca K. i spokojny F. który jedzie do Chile. Acgi, i Adamemiada z żartem :-) i chomik w przedszkolu. EKOMOC (w skoku na sok) i spotkanie biznesowe (sic!) na plastikowych białych krzesłach z głośnym dźwiękiem sokowirówki. mnóstwo opowieści w godzinach pracy.

jak nie mogę uwierzyć, że zgubiłam swoje życie. i jak nie mogę uwierzyć, że można być w toksycznym związku z fantastycznym facetem. a jednak tak było.

rozmowy z Marysią Seweryn w Och Teatrze i Szelmostwa Skapena, z Natalką, która nie może już wytrzymać i musi do toalety w trakcie spektaklu (ściema), która musi coś wypić, bo nie da już rady (umiera się po tygodniu bez picia) i już koniecznie musi coś zjeść (umiera się po trzech tygodniach bez jedzenia) :D mega przystojny inspicjent. i odczarowany/zaczarowany jeszcze bardziej teatr. i garderoby. i aktorzy którzy są normalnymi ludzi (wooow, naprawdę!). wreszcie Teatr Komedia i Konserwator, nieustający pilates i możliwość zrobienia > 15 pompek "tylko" przy ćwiczeniu pilatesu ;-) wreszcie Jung & Lecker z lodami z sera pleśniowego z kandyzowanym szpinakiem i morelami (wbrew pozorom nie powaliło na kolana) i super mega avokado+kurki+szpinak+tymianek cytrynowy (wielkie tak) z lekkim winkiem (też taaak!). to to, jeszcze przyjdę :D

kiedy dzieje się dużo, że raz po raz o czymś zapominam. spotkanie z J. (i kochane Ministerstwo Kawy z aromatami i jedzącymi obficie komarami, nawet wewnątrz) i wyjazd w góry!!! i niedługo Chorwacja. moje życie jest fantastyczne :)

0 komentarze: