Sphinx i lubię się mylić/ Jastarnia
No fanką Sphinksów to ja nigdy nie byłam. Pamiętam, gdy jeszcze będąc licealistką poszłam tam ze znajomymi i w sałacie był piasek. No i jedzenie nigdy nie powalało jakoś specjalnie. Więc gdy B. zasugerował Sphinxa, to trochę nie byłam zadowolona. Ale że byliśmy blisko, no i nie ja byłam gwiazdą tego spotkania... Więc musiałam się dostosować.
Zamówiliśmy mezze i falafele z cieciorki były idealne! Przepyszne! Reszta też niczego sobie. Jak na wieczorną przekąskę do plotek i zachodu słońca- w sam raz.
Koktajl na bazie prosecco smakował mi, ale nie był to smak zachwycający. Pewnie w przypadku wielkiego upału taka soczystość daje większy efekt.
Panom został zaproponowany napój w postaci pepsi z miętą i limonką. Jak na mój gust, cola nigdy nie jest wybitna. Teraz była przyzwoita.
Sphinx, Jastarnia, Nad Zatoką 2
0 komentarze: