Bazar Kocha, który kocham
Bazar Kocha mnie urzekł. Niesztampowością. Odrobiną nadęcia też- ale to jest nadęcie- zrozumiałe, bo jest po prostu dobrze i można się tym chwalić.
Byłam tam jakiś czas temu. Największe wrażenie zrobiły na mnie kołduny nadziewane łososiem i duszonym porem z pomidorowym consomme i czipsem z pomidora [a ten pomidorowy czips to mistrzostwo świata]. Całość powaliła delikatnością, dopasowaniem smaków. Ach! Och!
Sałatka z dynią też całkiem przyjemna. Bardzo lekko.
Wnętrze nowoczesne, miło urządzone i wygodne. Te kanapy trochę słabo pod kątem jedzenia średnio.
Przystawka ze śledzia w marynacie, z koprem włoskim i pomarańczami stanowiąca ciekawe zestawienie oraz pieczony burak faszerowany kremem z serka koziego, podany z puree z jabłka i czipsem. Czips wygląda trochę kiczowato, ale jak na jesień i szarość dnia za oknem, jakoś tak ociepla. Zostało wybaczone, z resztą dzięki smakom, mogłabym wybaczyć dużo więcej.
Lubię podane ładnie czekadełka. Nawet kawałek chleba i masełko ładnie podane powala na kolana. Jest takim cudownym uzupełnieniem.
Zupełnie tego nie rozumiem, gdy jakieś takie "gratisy" nie są podawane. Zwiększcie cenę dań o złotówkę i już. A klient będzie delikatnie połechtany. Ja wiem, że ja za to płacę, ale to nie zmienia faktu, że jest miłe i mi się podoba. Urzeka. Cieszy.
Bazar Kocha, Warszawa, ul. Mokotowska 33/35
0 komentarze: